Geoblog.pl    Onsight    Podróże    Ameryka Srodkowa - 50 dni włóczegi autostopem    Granada i okolice
Zwiń mapę
2007
15
wrz

Granada i okolice

 
Nikaragua
Nikaragua, Granada
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 13686 km
 
Następnego dnia ruszam stopem do Granady, jednego z najbardziej turystycznych miejsc Nicaragui. Pięknego kolonialnego miasta leżącego nad jeziorem Nikaragua. Śpię w najtańszym miejscu w Hospodaje Central za 3 USD. W Granadzie poznaję tutejszego mistrza szachowego. Początkowo mu nie do końca wierzę, że jest mistrzem całej Nikaragui. Dopiero jak pokazuje mi wycinki gazet zdaję sobie sprawę, że rozpoczęta przed momentem partia [o piwo] szybko się skończy (w siedmiu ruchach! - a podobno dobrze gram w szachy).
Spędzamy chwile przy piwku, a późną nocą zabiera mnie na lokalną imprezę, gdzie lokalni imprezują. Oj działo się... Ranek trochę mi się wydłużył z powodu niespodziewanego bólu głowy. Po śniadaniu ruszyłem pozwiedzać. Dotarłem na przepiękny cmentarz, a tam na coś w rodzaju pogrzebu. Ludzie z bębnami, trąbkami i innymi instrumentami stali wokół jednego z grobów tańczyli, grali śpiewali, część płakała… Stali gdzie popadnie, na sąsiednich grobach, oparci o krzyże. W życiu czegoś takiego nie widziałem i zrobiło to na mnie duże wrażenie.
Obiad jadłem w jakieś podłej ulicznej knajpie, kiedy podszedł do mnie człowiek prosząc bym, jeśli coś zostanie mi na talerzu nie wyrzucał tylko mu dał. Nikaragua należy do jednych z najbiedniejszych krajów świata i przez niektórych określana jest jako drugie najbardziej biedne państwo. Proszę właścicielkę by kupiła biedakowi obiad na mój koszt. Generalnie sprzeciwiam się dawaniu pieniędzy w takich krajach, na ulicach szczególnie dzieciom… Trudno się trochę z tego wytłumaczyć. Wydaje mi się, że te dzieci, jeśli dostaną 1 USD na ulicy to zarobią w miesiąc często więcej niż ich rodzice i że żebractwo wyda im się sposobem na życie… do czasu, aż już nie będą wzbudzać takiej litości, którą tylko dzieci wzbudzić potrafią…
Ale wracając do Granady samo miasto jest przepiękne, kolorowe i pełne (mimo tej biedy) uśmiechniętych ludzi. Wszystkie domostwa są pootwierane podobnie jak na wyspie na jeziorze Nikaragua. Spotkałem tu poznanych jeszcze w Hondurasie Kanadyjczyków, którzy postanowili tutaj osiąść i tutaj żyć. Następnego dnia wybieram się do miasta Masaja. To centrum handlowe regionu i na tutejszym targu można kupić dosłownie wszystko, a najczęściej chińską tandetę, która tu jest jeszcze tańsza niż w Europie. Udaje mi się znaleźć zakątek z regionalną sztuką i wychodzę obładowany dwoma hamakami, ceramiką itd. Zostało mi tylko kilka dni do wylotu i jakoś dam rade to przetransportować.
Masaja ma bardzo sympatyczne „Plaza Central” z bardzo dobrym i tanim jedzeniem. Ludzie, jak wszędzie, przesympatyczni. Następny dzień spędzam na Wulkanie Masaja. Niewielki, bo zaledwie 632 m npm wulkan jest tym jednym z najbardziej aktywnych. Można wjechać na samą górę. I tak też robię na pace samochodu rangersów. Ciekawostką jest, że samochody można parować tylko tyłem do wulkanu na wypadek erupcji i konieczności szybkiej ewakuacji. Poznaję bardzo miłą Holenderkę i razem obchodzimy krater dookoła. Udaje nam się też za 1 USD wejść do jaskini powstałej w morzu lawy.
Przetransportowuję się znowu do Granady i z poznaną Holenderką i Niemcem idziemy wieczorem do kina. Jesteśmy jednak negatywnie zaskoczeni, bo zamiast spodziewanej egzotyki kino spełnia jak najbardziej europejskie standardy. Wieczorkiem jeszcze raczymy się lokalnym rumem „Flor de Cana”. Resztę czasu w Nikaragui postanawiam się powylegiwać i nauczyć wreszcie pływać na surfingu.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (46)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Onsight
Łukasz Szkudlarek (Całek)
zwiedził 11.5% świata (23 państwa)
Zasoby: 113 wpisów113 10 komentarzy10 448 zdjęć448 0 plików multimedialnych0