Geoblog.pl    Onsight    Podróże    Ameryka Srodkowa - 50 dni włóczegi autostopem    Ahuachapan
Zwiń mapę
2007
26
sie

Ahuachapan

 
Salwador
Salwador, Ahuachapán
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 11970 km
 
Miasto Salwador jest trochę przygnębiające. Pełno w nim uzbrojonych strażników i drutów kolczastych. Co chwila ktoś nas ostrzega żebyśmy nie chodzili sami po ulicach. Nie dajemy się zastraszyć i dziarsko przemierzamy ulice w poszukiwaniu miejsca, z którego możemy pojechać dalej poza miasto.
Dostajemy się do dworca autobusowego, a stad już autobusem za 2 USD na drugą stronę Salwadoru do miasta Chalchuapa. W Autobusie bardzo miła przygoda. Ponieważ rozmawialiśmy po Polsku wzbudziliśmy niemała ciekawość wśród pasażerów. A jak dowiedzieli się, że ja trochę HABLAM po hiszpańsku to zaczął się wywiad środowiskowy. A co tu robimy, a dokąd, a skąd. Suma summarum przez jednego z pasażerów zostaliśmy zaproszeni do jego domu! Było to bardzo miłe. Zostaliśmy ugoszczeni herbatką, lodami i jeszcze lokalnym przysmakiem, czyli zamrożoną w torebce jednorazowej wodą z sokiem i jakimś owocem. Gryzie się róg takiej torebki a resztę wysysa.
Rano jeszcze śniadanko w pobliskiej Pupuserii i ruszamy do ślicznego miasteczka Ahuachapan. To bardzo ładne miejsce, w którym zachował się klimat kolonialnych miasteczek. Jest śliczna katedra i placyk.
Stąd ruszamy do leżącej wysoko w górach wioseczki Tacuba. Po drodze moczy nas do suchej nitki deszcz. Za to jak dotarliśmy na miejsce czekała nas nagroda. Skrawki błękitnego nieba, w oddali prześliczne górskie krajobrazy i słoneczko, które pozwala nam wyschnąć. Akurat trafiamy na zakończenie roku szkolnego i na lokalny festyn. Wioska jest naprawdę śliczna. Małe uliczki prowadzą po zielonych wzgórzach a wokół nich rozsiane są domki. Panuje tutaj lekki chłodek, co jest cudowne po upałach panujących na nizinach. Żałujemy już po raz któryś w czasie naszej włóczęgi, że nie możemy tu zostać dłużej i odjeżdżamy stopem z bardzo wesołym człowiekiem. Podwozi nas na drogę do granicy z Gwatemalą, a po chwili czekania prujemy już czerwonym, sportowym, choć lekko leciwym audi w stronę magicznego królestwa Majów. Na granicy jemy jeszcze ostatni, na jakiś czas, pupusas i przechodzimy przez most rozdzielający oba państwa. Jeszcze jakiś gość próbuje nas oszukać na wymianie pieniędzy posługując się zepsutym kalkulatorem. Nie dajemy się i dziarsko maszerujemy na drugą stronę.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (20)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Onsight
Łukasz Szkudlarek (Całek)
zwiedził 11.5% świata (23 państwa)
Zasoby: 113 wpisów113 10 komentarzy10 448 zdjęć448 0 plików multimedialnych0